Jak być może kojarzycie z moich dawnych wpisów o drodze do własnej pracowni, przed założeniem własnej firmy pracowałam w 3 różnych studiach projektujących wnętrza. Nauczyłam się tam między innymi tego, że:
- w tej branży panuje naprawdę duża rotacja pracowników (zapewne nie wszędzie, ale w 3/3 miejsc, w których pracowałam)
- nie ma aż takiego znaczenia to co umiesz, tylko to, jakie masz podejście do pracy i osobowość.
Pewnie można to samo powiedzieć o bardzo wielu innych branżach, szczególnie z rodziny “kreatywnych”, ale nie tylko. Przez ostatnich kilka lat obserwowałam najpierw u współpracowników, a później u potencjalnych pracowników bardzo rożne podejścia i charaktery, które czasem świetnie się sprawdzały, a czasem działały niemalże jak auto-sabotaż. Architekt wnętrz to dość złożony zawód, z czego chyba sporo osób nie zdaje sobie do końca sprawy. Wymaga niemałej ilości umiejętności i cech, by wykonywać go dobrze. Poniżej opiszę Wam moje subiektywne odczucia co do tego, jakie cechy osobowości są najważniejsze. Z największym naciskiem na te, które nie są absolutnie oczywiste (np. kreatywność). Mam nadzieję, że będzie to pomocne dla osób zastanawiających się nad wkroczeniem w tę branże, a także jakkolwiek rozrywkowe dla tych osób, które już ten zawód wykonują ;)
- Kadr z filmu “12 gniewnych ludzi”, źródło: film.org.pl
1. Empatia
Zacznijmy od tego czym jest empatia? Jest to umiejętność wczuwania się w sytuację innych osób i wyobrażania sobie tego, jak one się czują i dlaczego. Czym nie jest? Nie jest współczuciem – czyli nie wiąże się z żadną aktywnością w stronę osoby, którą rozumiemy, ze wsparciem, czy z przechodzeniem na jej stronę w razie konfliktu. Empatia jest po prostu umiejętnością wejścia w skórę drugiej osoby. Która nie musi wykluczać się np. z pozostaniem przy własnym stanowisku w przypadku jakiejś niezgody.
Łatwo wyobrazić sobie, że empatia jest bardzo cenną cechą w każdym zawodzie związanym z pracą z ludźmi, szczególnie z klientami. Pomaga zrozumieć genezę ewentualnych sytuacji konfliktowych, gasić pożary zanim na dobre się rozkręcą i podchodzić do każdego klienta bardzo indywidualnie. Pomaga “zobaczyć” współpracę oczami klienta, gdy tylko da nam informację zwrotną. To nieoceniona zaleta przy rozwijaniu własnej firmy i budowaniu relacji z ludźmi. Bo, niespodzianka niespodzianka, zadowoleni klienci są fundamentem dobrej firmy usługowej. Ale to przecież wiecie :)
2. Asertywność
Bardzo ważna i niedoceniana cecha. Może nie niedoceniana, ale trochę mało zauważana. Asertywność to podstawa dobrej komunikacji – i to mówię ja, osoba która nad tą asertywnością ciągle pracuje. Asertywność polega na podejściu “ja jestem ok i ty jesteś ok” i komunikacji w zgodzie ze sobą, ale bez zbędnej agresji w stronę drugiej osoby. Jest to cecha bardzo pomagająca wytyczać granice w kontaktach z klientami i może być dużą zaletą też z perspektywy klienta. Który, jeśli sam ją posiada, będzie miał większy komfort współpracy, gdy granice i zasady są jasno ustalone, a ryzyko fochów i nieporozumień zminimalizowane.
Do czego konkretnie przydaje się ta cecha?
- ustalanie oferty i trzymanie się jej;
- ustalanie grupy docelowej i trzymanie się jej;
- tworzenie wycen i niedawanie rabatów wbrew sobie;
- negocjacje dodatkowych elementów projektu w trakcie prac nad nim;
- pilnowanie płatności wystawionych faktur na czas;
- rozwiązywanie sytuacji konfliktowych w profesjonalny sposób.
W bardzo dużym uproszczeniu asertywność pomaga w tym, żeby klienci/szef nie wchodzili nam na głowę i żebyśmy my niechcący nie wchodzili na głowę im – ani nie zachowywali się nieprofesjonalnie w jakiś inny sposób (przekraczający granice).
3. Kręgosłup moralny
Może trochę kontrowersyjny temat, ale według mnie ważny. Tutaj napiszę krótko: w branży projektowania wnętrz jest naprawdę wystarczająco dużo firm, które:
- używają nielegalnych licencji drogich programów komputerowych;
- nie płacą swoim pracownikom albo zatrudniają ich na warunkach poniżej minimalnej krajowej;
- obiecują klientom gruszki na wierzbie, z czego potem nic nie wynika;
- dopuszczają się plagiatów i regularnie “inspirują się” projektami konkurencji;
- zakładają firmy i świadomie nazywają je podobnie do istniejących pracowni, które już odniosły sukces, by podebrać im klientów.
4. Otwartość
Wracając do mniej kontrowersyjnych tematów… :) Otwartość to cecha o dość oczywistym znaczeniu, która może być bardzo przydatna w pracy projektanta wnętrz. Wjeżdża na białym koniu, gdy:
- mamy zmierzyć się z nowym stylem wnętrzarskim;
- klient proponuje rozwiązanie lub mebel, który nie budzi naszego zachwytu;
- dostajemy poprawki do projektu, które według nas go pogorszą;
- nasza dotychczasowa oferta średnio działa, więc czas ją dostosować i ulepszyć;
- klient daje nam negatywny feedback dotyczący współpracy;
- publikujemy projekt w internecie i dostajemy stary, “dobry” hejt;
- Konieczna pisze na blogu coś, co jest nam nie po drodze, ale wiemy, że ma rację ;)
5. Odporność na krytykę
Niezależnie od tego, czy nasze projekty docierają do dziesiątek tysięcy odbiorców każdego miesiąca, czy widzą je tylko klienci i ich najbliższe otoczenie – od krytyki nie da się uciec. I odporność na nią przydaje się i w momencie, gdy klient chce wprowadzić poprawki do projektu (osoby początkujące mogą to mocno brać do siebie, w końcu projekt to ich “dziecko”). Ale też gdy chcemy docierać do szerszej publiczności i wystawiamy się na działania trolli internetowych i niezbyt mądre komentarze pod adresem naszych prac. Szybko okazuje się, że dyskusje z trollami i hejterami nie mają najmniejszego sensu. A i że obecność hejtu nie ma nic wspólnego z poziomem tego, co publikujemy, bo jak ktoś będzie chciał dla rozrywki się z nami pokłócić albo nam dosr*ć, to to po prostu zrobi. Warto sobie zdać z tego jak najwcześniej sprawę i hodować grubą skórę.
Ah, i jeśli pracujecie na etacie lub to planujecie – odporność na krytykę okaże się przydatna, jeśli w odpowiedzi na prośbę o podwyżkę, wasz szef zacznie wymyślać jakieś kretyńskie argumenty, żeby tylko wam jej nie dać. Czas odświeżyć CV i szukać czegoś innego :)
6. Odpowiedzialność i rzetelność
Tak. To są jedne z tych bardziej oczywistych cech, ale chciałam tutaj o tym wspomnieć. Wydaje mi się, że problemem, który ma sporo pracowników firm projektujących wnętrza, jest brak poczucia odpowiedzialności za wykonywaną pracę. I nie winię ich – w pewnym sensie mają rację spodziewając się, że odpowiedzialność weźmie pracodawca. I tak może być – natomiast oczekiwanie, że szef będzie sprawdzał każdą postawioną przez nas kropkę (np. w mailu do klienta lub w opisie rysunku wykonawczego) może być mało realne. W efekcie nieraz pracodawca oczekuje 100% rzetelności od pracownika, a pracownik… tego samego od pracodawcy. Każdy według własnej interpretacji.
I pewnie dałoby się ten problem rozwiązać po prostu jasną komunikacją, ale wiadomo jak czasem z tym jest.
Gdzie jest problem? Problem jest w tym, że często pracownikowi rozpoczynającemu projekty indywidualne w ramach freelancu lub startującemu z własną firmą ciężko jest przesiąść się na myślenie nagle o wszystkim. Na nie tylko rzetelne wykonywanie swoich obowiązków, ale też decydowanie o tym co zrobić, kiedy zrobić, jak zrobić. Bez bycia sprawdzanym przez szefa lub innego przełożonego i bez “d*pochronu” jakim jest pracodawca.
Tutaj bardzo ważną jest cecha jaką jest odpowiedzialność – dzięki której architekt podchodzi rzetelnie do wszystkiego, co robi. Bo niestety łatwo jest przejść z nastawienia “przecież to nie moja firma, po co mam się starać” do “przecież na etacie nikt się nie czepiał, więc dalej będę robić to na odwal się. Klient niezadowolony? To po prostu trudny klient, wariat, trzeba go spławić i zapomnieć”. A potem zdziwienie, że jakoś tak nie ma klientów, ani milionów na koncie.
7. Cierpliwość
Ah, cierpliwość… Złota cecha, która pomaga w bardzo wielu sytuacjach – gdy…
- projekt ciągnie się pół roku albo i dłużej;
- klient potrzebuje trzeci raz omówić tę samą kwestię;
- zajmujemy się akurat najmniej interesującą częścią projektu (dla każdego będzie to coś innego);
- pracujemy u szefa, który nie wpadł na to, by w umowie umieścić konkretną ilość poprawek do projektu, więc właśnie robimy 37 wersję salonu;
- program się wyłącza bez ostrzeżenia po raz piąty tego dnia;
- klient dzwoni, że “zmieniła mu się koncepcja” ;)
- w pewnym sensie musimy być kreatywni 40 godzin w tygodniu.
8. Dobre zorganizowanie
Po świecie chodzi sporo osób, które nazywam “człowiek-chaos”. I teoretycznie nie ma w tym nic złego, szczególnie jeśli trafi do takiej osoby równie chaotyczny klient :) Natomiast w kontekście projektowania wnętrz, a szczególnie wewnątrz własnej pracowni projektowej, może okazać się, że dobra organizacja pracy będzie nie tylko fajnym dodatkiem, ale wręcz będzie niezbędna. Głównie ze względu na to, że projekt wnętrz składa się z wielu elementów, opiera na bardzo wielu decyzjach i trwa zwykle minimum parę miesięcy. Jeśli dany architekt nie panuje nad tym, co się dzieje w jego projektach, jakie są terminy, jakie decyzje klientów i co na bieżąco jest do zrobienia – katastrofa jest niemalże gwarantowana. A jeśli chcemy wnieść nasze współprace z klientami na wyższy poziom, warto pochylić się nad tematami: planowana na wiele miesięcy do przodu (wtedy znane są terminy dla nowych klientów), obliczania jaki element projektu ile zajmuje czasu (w roboczogodzinach), dopracowania procesu projektowego pod kątem skuteczności i optymalizacji czasowej, analizowania finansów firmowych i opłacalności ewentualnych zmian w organizacji firmy (przerażające, jak dużo firm podejmuje niekorzystne decyzje finansowe tylko dlatego, że “inne pracownie tak robią”).
O tym więcej kiedyś :)
9. Ambicja
Ambicja to cecha, którą według mnie można opisać jednym zdaniem, które osoba ambitna mówi/myśli często. Otóż: “Co by tu zrobić, żeby X było jeszcze lepsze?” I w miejsce X możesz wstawić dowolne: firma, projekt, komunikacja z klientami, marketing, wizerunek marki itd. Albo oczywiście całe mnóstwo rzeczy niezwiązanych z karierą.
Ambitne podejście do pracy jest w zawodzie architekta wnętrz bardzo ważne głównie ze względu na ciągle rozwijające się technologie i zmieniające się trendy. Nie da się nauczyć projektowania raz i spocząć na laurach na kolejne 30 lat. Nie jestem też fanką firm, które tworzą własną stylistykę projektów, taką jedyną-słuszną, która w efekcie czyni je mocno powtarzalnymi wewnątrz danego portfolio. “Tworzenie” poprzez częste korzystanie z poleceń “kopiuj” i “wklej” jest dla mnie zaprzeczeniem ambicji. Choć warto wspomnieć, że do pewnego stopnia powtarzalności mogą oczekiwać klienci. Trzeba jednak próbować wychodzić z pewnych schematów i szukać nowych dróg. Bez tego praca w branży kreatywnej może okazać się zaprzeczeniem kreatywności :)
10. Pozytywne podejście do klientów
Ciężko mi było tę cechę sensownie nazwać. W pozytywnym podejściu chciałam przede wszystkim zawrzeć szacunek do klientów, zdrowe przejmowanie się nimi i autentyczną chęć, by byli zadowoleni ze współpracy i z projektu. A niestety nie jest to zupełnie oczywiste. Bo jak pisałam przy temacie odpowiedzialności (punkt 6.), dość łatwo wpaść w pułapkę usprawiedliwiania wszystkich błędów i niepożądanych sytuacji tym, że z klientem jest coś nie tak. Jak w pracy, tak w życiu, niektórzy po prostu lubią wszystko co złe zwalać na innych. Dlatego pozytywne podejście do klientów wydało mi się istotne i uplasowało się na miejscu dziesiątym :)
Żeby nie było że hejtuję, chciałabym tu opisać swój stosunek do klientów i jak się rozwijał w ciągu kilku lat w branży. Otóż już w swojej pierwszej pracy nie dość, że bezpośrednio z klientami omawiałam ich projekty, to jeszcze dość szybko zaczęłam nadzorować projekty moich współpracowników, a co za tym idzie, spotkania z ich klientami. Niestety nikt nie pomyślał o tym, żeby mnie prowadzenia takich spotkań nauczyć ;) Albo w ogóle rozmów z klientami. Pochłonięta nauką generalnego projektowania wnętrz też nawet nie pomyślałam o tym, żeby poszukać jakichś treści i wskazówek na ten temat. W efekcie robiłam wszystko bardzo intuicyjnie i pewnie umarłabym ze wstydu, gdyby teraz ktoś mi odtworzył jedno z moich pierwszych spotkań. Jaki był tego efekt? Że bardzo nie lubiłam spotkań z klientami. Były dla mnie stresujące, przez brak sensownej organizacji czasem ciągnęły się po 3 godziny lub więcej. Pamiętam, że jedno spotkanie skończyło się kiedyś o godzinie 21:10 w piątek. Co gorsza, mój mózg był już tak zlasowany (wcale nie zaczęłam tego dnia pracy później niż zwykle, po prostu pracowałam 12-13 godzin), że z tego spotkania i tak prawie nic nie wyniknęło. Klienci byli zbyt niezdecydowani i zmęczeni, żeby podejmować decyzje, ja byłam zbyt zmęczona, żeby pilnować, żeby to spotkanie szło w jakimś kierunku. W efekcie wszyscy się wymęczyliśmy tego wieczora :)
Czy spotkania z klientami muszą tak wyglądać? Oczywiście, że nie. Komunikacja mailowa czy telefoniczna też mogą być przyjemne i bezstresowe. Tylko trzeba mieć jakieś pojęcie o tym jak to robić, żeby to człowiekowi niepotrzebnie nie obrzydło. Plus: mieć pozytywne podejście do klientów ;)
To już koniec listy! Czy są jakieś cechy, które dodalibyście do zbioru tych najważniejszych? Dajcie znać w komentarzach :)
