Jak wiadomo, wizualizacje to wytwory komputerowe, które mają z założenia pokazywać to, jak dany projekt wnętrz będzie wyglądał (po zrealizowaniu). Oczywiście wizualizacje są stosowane też w innych branżach, nawet coache (nierzadko ci samozwańczy) lubią do nich przekonywać. Ale to trochę inny rodzaj wizualizacji :) Dzisiaj porozmawiamy o tym, jak wiernie oddają rzeczywistość, jakie są ich realne możliwości i jak patrzeć na nie, by widzieć to co architekt.

Zaczynamy!

 

Sztuka robienia wizualizacji

Może na początek disclaimer: nie jestem specjalistką (ani teoretykiem, ani wybitnym praktykiem) w tej dziedzinie. Wszystko co tutaj opisuję to moje własne doświadczenia, obserwacje, wiedza zdobyta w trakcie wielu lat kursów rysunków i zajęć z rysunku/malarstwa na studiach. No bo właśnie. Robienie wizualizacji w programie komputerowym nie różni się drastycznie od malowania obrazu. Oczywiście technika jest inna, ale jeśli dążymy do realistycznego efektu, a nie malujemy akurat martwej natury tylko coś z głowy – naszym celem będzie stworzenie czegoś, co wygląda realistycznie, czyli czegoś, co być może mogłoby istnieć i wyglądać bardzo podobnie. W tym celu malarz/grafik musi dobrze zastanowić się nad grą światła i cienia, realizmem materiałów, niuansami trójwymiarowości brył. Bardzo pomaga baczne obserwowanie rzeczywistości i ćwiczenia na martwych naturach lub poprzez kopiowanie zdjęć. Jeśli osoba niewprawiona ogląda obraz lub grafikę komputerową, która nie ma dobrze dopracowanych powyższych elementów, będzie ona w stanie stwierdzić, że nie jest zbyt realistyczna, choć w części przypadków ciężko będzie jej wskazać dlaczego. Poniżej przykład wizualizacji na niesamowicie wysokim poziomie:

 

Jak powstają wizualizacje? Programów do ich tworzenia jest mnóstwo, od tych bardzo zaawansowanych (i drogich) po te mniej zaawansowane i darmowe. W wizualizacjach można wykorzystywać gotowe modele 3d (meble, roślinność itd.), które mają już przygotowane materiały. Można materiały tworzyć też samodzielnie, co ma większy sens np. przy materiale paneli podłogowych niż przy materiale liści w roślinie doniczkowej. Zadaniem grafika komputerowego jest samodzielne ustawienie świateł (przede wszystkim ich rodzaju, lokalizacji, natężenia, koloru), materiałów (jak wyżej), kamery (która ma mnóstwo funkcji jak faktyczny aparat fotograficzny), ewentualnego słońca, widoku za oknem (jeśli tworzymy wnętrza), brył, które de facto tworzą scenę.

Skoro już wiemy, że zadaniem wizualizacji jest imitować rzeczywistość i jak mniej więcej się je robi, zajmijmy się tematem percepcji.

 

O percepcji słów kilka

Istotą percepcji jest to, że każdy widzi i interpretuje świat inaczej. Wpływa na to mnóstwo czynników, między innymi nasza osobowość, przeszłe doświadczenia, czynniki środowiskowe itd. Percepcja wzrokowa jest mniej psychologicznym zagadnieniem, ale również jest bardzo indywidualna. Pamiętacie mema z sukienką, którą niektórzy widzieli jako biało-złotą, a niektórzy jako czarno-niebieską? Nawet jeśli ten trend was ominął, założę się, że każdy z was chociaż raz brał udział w dyskusji, gdzie druga osoba widziała dany kolor jako zupełnie inny.

Możemy więc przyjąć, jako fakt, że każdy widzi kolory inaczej. Widzi i interpretuje inaczej. Sławnym stereotypem jest to, że mężczyźni tych kolorów „widzą” znacznie mniej niż kobiety. Ale zostawmy ten temat na kiedy indziej :)

Kolory to wierzchołek góry lodowej. Generalnie wszystko to co widzimy dokoła, każdy z nas postrzega troszkę inaczej. I ciężko jest to zaobserwować w codziennym życiu, bo przecież każdy ma tylko jedną parę oczu i dopóki temat nie wyjdzie w rozmowie, nie jesteśmy w stanie porównać czy tym bardziej „spróbować” cudzego postrzegania.

Natomiast ciekawym tematem jest to, jak różnice w percepcji widać w rozmowach z klientami. Czasem po przesłaniu wizualizacji klient mówi mi, że podoba mu się ten szary dywan. Tylko, że ten dywan nie jest szary :) A te piękne płytki w połysku, to tak naprawdę matowe płytki. Które nie mają żadnego odbicia na wizualizacji, więc ciężko stwierdzić, skąd interpretacja, że są w połysku. Czasem zdarza się, że niektórzy dostrzegają w wizualizacjach bardzo precyzyjne cechy danych mebli czy materiałów, których ja bym nie miała odwagi ocenić na podstawie grafiki komputerowej. Przykładowo kiedyś pod wizualizacją salonu otrzymałam zapytanie „Skąd sofa?”, na które odpowiedziałam „Ze sklepu X”. Pani zadająca pytanie była niemalże zdegustowana moją odpowiedzią, bo jak stwierdziła, sofa z wizualizacji ma znacznie lepszą jakość niż sofy, które są dostępne w sklepie X. Serio? Jakość? Może ilość detali… ale jakość?

Tak więc możemy z całą pewnością stwierdzić, że różne osoby patrząc na to samo, widzą trochę co innego. Nie da się tego przeskoczyć, ale warto mieć tego świadomość.

 

Różnice: oko ludzkie / zdjęcia / wizualizacje

Kolejnym schodem w próbach patrzenia i widzenia tego samego jest fakt, że ludzkie oko inaczej postrzega otaczającą go rzeczywistość, a inaczej zdjęcia. No i jeszcze inaczej wizualizacje (szczególnie te niedoskonałe). Jakie są główne różnice? Ludzkie oko na żywo przyzwyczajone jest do gry światła i cienia i do tego, że sztuczne światło jest bardziej żółte, natomiast dzienne bardziej niebieskie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w jednym świetle wyglądamy lepiej, w innym gorzej. Tak samo produkty, które kupujemy. Warto dany materiał czy cokolwiek, czego wygląd nie jest nam obojętny, obejrzeć w świetle dziennym przed zakupem. Sztampowym przykładem jest tutaj makijaż: szczególnie podkłady potrafią świetnie wyglądać w świetle drogeryjnym, a zaaplikowane na twarz i zobaczone w świetle dziennym pokazują swoje prawdziwe oblicze, które nie ma nic wspólnego z naszym odcieniem skóry. To przyzwyczajenie do różnorodności oświetlenia jednak nie zawsze ma odzwierciedlenie w czytaniu zdjęć czy wizualizacji. O ile przyzwyczajeni do robienia zdjęć jesteśmy czasem w stanie stwierdzić, że dany kolor tak „wyszedł” na zdjęciu, a w rzeczywistości wygląda inaczej – na wizualizacjach to trudniejszy temat. Niestety na wizualizacjach też różne rzeczy „wychodzą” w dany sposób, jako że są to po prostu niedoskonałe produkty ludzkiej pracy. Tak samo światło zastosowane przez grafika/architekta może bardziej niż w realnym świecie wpłynąć na naszą interpretację tego, co widzimy. Poniżej przykład tego, jak te same kolory wyglądają w dwóch różnych pomieszczeniach, załóżmy z oknem wychodzącym na południe oraz z oknem wychodzącym na północ.

 

Możecie zaobserwować, że zarówno farba ścienna, jak i kolor paneli podłogowych wyglądają na pierwszej wizualizacji na cieplejsze, a na drugiej na chłodniejsze. Mimo, że są to dokładnie te same materiały w obydwu pomieszczeniach. Powyżej widzicie wizualizacje pochodzące z tego samego projektu, z tej samej sceny w programie komputerowym. Za każdym z okien jest źródło niebieskiego, dziennego światła. Ale za oknem w salonie (wizualizacja pierwsza) jest również słońce, które ociepla całość. Gdybyśmy zrobili zdjęcia zrealizowanego projektu, różnice kolorystyczne też byłyby widoczne (ich skala zależałaby od pory dnia). Gdybyśmy obejrzeli zrealizowane pomieszczenia na żywo, założę się, że nikt nie zwróciłby uwagi na delikatne niuanse i bezproblemowo rozpoznałby użycie tych samych materiałów.

Przyjrzyjmy się bardziej farbie na ścianie. Ludzkie oko bez problemu rozpozna, że cała ściana jest pomalowana w jednym kolorze. Jednak jeśli pokusimy się o interpretacje wizualizacji wprost, możemy w bardziej zacienionych miejscach znaleźć „ciemniejszą” farbę, a w tych lepiej oświetlonych „jaśniejszą”. Tylko że ona wszędzie jest taka sama :)

 

Jaka realnie farba powinna być użyta, by uzyskać taki efekt? W tym przypadku, gdzie ominęliśmy prześwietloną część ściany przy kinkiecie (tak, te czarne okręgi to kinkiet), dobrym wyborem będzie kolor nr 1 lub 2 (te najjaśniejsze). Dobrze oddają realny kolor, o który mi chodziło w wizualizacji. Taki kolor ma też materiał farby ściennej, który w programie nałożyłam na ścianę, by uzyskać ten efekt. Czasem kolory wyglądają tak różnorodnie w różnych miejscach, że najlepszym sposobem jest po prostu zerknąć do programu i tak sprawdzić, jaki kolor został gdzie nałożony. W ten sposób maksymalizujemy szanse, że przy realizacji uzyskamy pożądany efekt, a nie damy się wpuścić w maliny percepcji.

Tekstury materiałów to drugi temat,  który każdy widzi bardzo indywidualnie. Spójrzmy na tkaninę sofy. Ja wiem, że miałam na myśli welur. Mam w biurze kilka próbników welurów i gdy myślę o tym materiale, stają mi przed oczami konkretne przykłady. Jednak klient nie siedzi w mojej głowie i widząc wizualizacje może wyobrazić sobie różne wykończenia sofy: materiał bardziej pluszowy, sztuczny lub naturalny zamsz, welwet w połysku lub w macie, tkaninę bardziej delikatną lub mięsistą. Czasem to prowadzi do tego, że klient prosi o poprawkę, bo dana tkanina mu się na wizualizacji nie podoba. I o ile wprowadzenie takiej poprawki ma sens po to by pamiętać, żeby zaproponować coś bardziej … (matowego/połyskującego/mięsistego/delikatnego itd.) – ostatecznie klient powinien obejrzeć konkretne tkaniny na żywo i na tej podstawie dokonać ostatecznego wyboru. Bo nawet jeśli poprawiona wizualizacja przedstawi materiał, który się klientowi spodoba – nigdy nie ma pewności, że patrząc na nią widzi dokładnie to co ja – i w związku z tym czy dobrana przeze mnie tkanina mu się na 100% spodoba. Jest to temat ze wszystkimi elementami wyposażenia wnętrz, a w szczególności z materiałami. W swoich specyfikacjach dużymi czerwonymi literami piszę, by klienci najpierw obejrzeli wskazane przeze mnie materiały na żywo. Bo patrząc na wizualizacje mogą widzieć coś zupełnie innego, niż płytka, którą miałam na myśli. I żadne z nas może sobie z tego zupełnie nie zdawać sprawy :)

No i trzeci, bardzo duży temat: perspektywa. Teraz będzie mi trochę trudno wyjaśnić, co mam na myśli, więc skupcie się na chwilę :) Patrząc na rzeczywistość nas otaczającą widzimy wszystko w perspektywie lub w tzw. skrócie perspektywicznym. Żeby nie myliło wam się to z percepcją, poniżej ilustracja tego, co mam na myśli:

 

Wszystkie zdjęcia z natury i to co widzimy ludzkim okiem jest w perspektywie. Rysunki na matematyce rysujemy w aksonometrii. Płaskie rzuty i inne płaskie rysunki (2d) również są pozbawione perspektywy. Perspektywa występuje w widokach i bryłach trójwymiarowych, które mają widoczne punkty zbiegu.

Wizualizacje, jako że imitują rzeczywistość, również pokazują świat w perspektywie, z punktami zbiegu. Nawet jeśli jakaś wizualizacja pokazuje coś na wprost, widoczne są też skróty perspektywiczne. I teraz ważna rzecz: to jak mocne będą te skróty perspektywiczne, zależy od ustawień kamery w programie lub faktycznego aparatu w prawdziwym świecie w przypadku zdjęć. Możemy użyć przeróżnych obiektywów i ustawień, między innymi takich, które dadzą efekt rybiego oka. Tak samo w wizualizacjach też mamy możliwość regulowania tej perspektywy. Może ona być bardziej płaska lub bardziej przestrzenna, wręcz przesadzona. A gdy przesadzimy, może wyglądać na „rozjechaną”.

Celem wizualizacji jest imitacja rzeczywistości, więc raczej architekci starają się ustawiać perspektywę realistycznie. Niestety nie zawsze jest to możliwe, szczególnie w niewielkich pomieszczeniach, gdzie nie możemy zrobić trzech kroków do tyłu z naszym aparatem, by w kadrze zmieściło się to co chcemy. Co w związku z tym się dzieje? Często jesteśmy zmuszeni do regulowania ustawień kamery w programie tak, by perspektywa była szersza, a co za tym idzie – pokazywała to co potrzebujemy. W efekcie perspektywa na wizualizacjach dość często może być trochę przekłamana. Szczególnie, że naprawdę ciężko wyczuć tą „jedyną, słuszną”. Efekt tego jest taki, że zdjęcie zrealizowanego projektu może je pokazywać w innej perspektywie, a wizualizacja w innej, bo zostały użyte inne ustawienia. Sama kamera mogła być trzymana też na innej wysokości. Poniżej przykład:

 

Do czego zmierzam? Że w wyniku przekłamania perspektywy, pomieszczenia mogą się wydawać na wizualizacjach bardziej przestronne niż są w rzeczywistości. Bo wizualizacje często chcą objąć większy obszar, a części po bokach zaczynają się „rozjeżdżać” tworząc złudzenie większej przestrzeni. Mam nadzieję, że ktokolwiek z was zrozumiał o co mi chodzi :)

Wniosek: przekłamana perspektywa to coś, co często występuje na wizualizacjach, szczególnie mniejszych pomieszczeń. Dotyczy zarówno wizualizacji, jak i zdjęć. To, czy damy się „oszukać”, czy też ujrzymy realne wymiary zależy bardzo mocno od nas i naszej percepcji. Pomocne mogą być tutaj rzuty funkcjonalne (aranżacje), które zawsze są rysowane w skali i pokazują realnie co ile miejsca zajmuje.

 

Skróty myślowe w moich wizualizacjach

Oprócz tego, że uzyskanie super realistycznego efektu, który każdy będzie widział tak samo – jest niemożliwe, architekci stosują trochę skrótów myślowych tworząc wizualizacje. Często niektóre elementy są pomijane, a inne pokazywane w szkicowy sposób. Co możecie zobaczyć na moich wizualizacjach?

Poniżej kilka przykładów skrótów myślowych widocznych na porównaniach wizualizacji (robionych na początku 2018 roku) oraz zdjęć realizacji robionych ostatnio.

 

Co się nie zgadza na wizualizacjach:
– perspektywa jest nieco rozjechana (szczególnie widać to po fotelu)
– kolory wyszły cieplejsze, miedź stolika jest mało intensywna
– pominięty rzutnik na suficie (o głośnikach jeszcze nie wiedziałam)

Decyzje klientów/wspólnie wprowadzane zmiany:
– jednak bez dywanu
– ostatecznie wybrana inna podłoga
– stolik troszkę inny, ale w tym samym stylu
– sofa ostatecznie inna, ale w tym samym stylu
– zamiast kwiatów – głośniki ;)
– wybrana tkanina na zasłony ciut ciemniejsza

Generalny klimat i pomysł na pomieszczenie jak najbardziej zachowane :)

 

Co się nie zgadza na wizualizacjach:
– tynk dekoracyjny zaproponowałam ostatecznie delikatniejszy
– pominięte gniazdka, włączniki oświetlenia, sprzęt RTV
– stoliki wskazałam nieco inne
– miedź na lampach ma mało realistyczny kolor i mniejsze odbicie

Decyzje klientów/wspólnie wprowadzane zmiany:
– miedź natryskowa na meblu z telewizorem jednak bardziej strukturalna;
– zasłony ciut ciemniejsze
– podobna, ale nie identyczna sofa
– inna podłoga
– jednak bez dywanu
– obraz z własnej kolekcji :)

Generalny klimat i pomysł na pomieszczenie jak najbardziej zachowane :)

 

 

Co się nie zgadza na wizualizacjach:
– model łóżka użyty podobny, ale nie identyczny do zaproponowanego produktu
– miedź stolika za mało intensywna
– mało dokładny model lampy wiszącej
– ciemna ściana za łóżkiem słabiej reaguje na światło dzienne niż w rzeczywistości
– pominięte gniazdka

Decyzje klientów/wspólnie wprowadzane zmiany:
– jednak bez dywanu
– dwa stoliki zamiast jednego
– inny system drzwi przesuwnych do łazienki
– jednak bez obrazu
– szara ściana troszkę jaśniejsza

Ogólny klimat jak najbardziej zachowany :)

 

 

Co się nie zgadza na wizualizacjach:
– uproszczony model lampy wiszącej
– pominięcie gniazd i włączników oświetlenia
– mało intensywny odcień miedzi
– przeskalowana tekstura drewna

Decyzje klientów/wspólnie wprowadzone zmiany:
– trochę jaśniejsze wykończenie forniru
– metalowa podstawa pod toaletką zamiast mebla wiszącego
– jaśniejsza szarość na ścianach po prawej
– inny rodzaj oświetlenia sufitowego
– inna podłoga

Czy ostatecznie wszystko wygląda dobrze i zgodnie z projektem? Jak najbardziej! :)

 

 

Co się nie zgadza na wizualizacjach:
– światło jest mało realistyczne
– ostatecznie zaproponowałam nieco inne umywalki i różne baterie do wyboru
– tekstura płytek jest słabo oddana, fugi zbyt widoczne
– tekstura drewna jest przeskalowana
– tekstura czarnej płytki jest zbyt mocna i za słabo reaguje na światło (zbyt matowa)

Decyzje klientów/wspólnie wprowadzone zmiany:
– pionowy układ usłojenia forniru w szafce
– inny rodzaj oświetlenia sufitowego
– inny odcień światła ledów za lustrami

Realizacja bardzo zgodna z projektem! :)

 

Wnioski

Mam nadzieję, że powyższe porównania pokazały, że skróty myślowe używane w wizualizacjach nie są niczym strasznym i nie sprawiają, że nagle zupełnie nie wiadomo o co chodzi albo efekt końcowy jest drastycznie inny od założonego. Mam też nadzieję, że pokazały, że nawet wprowadzając niewielkie zmiany typu rezygnacja z dywanu – wciąż możemy osiągnąć świetny efekt i w bardzo podobnym klimacie. I nawet jeśli tych niewielkich zmian i samodzielnie (lub z architektem) podjętych decyzji już po zakończeniu etapu wizualizacji jest więcej – też nic strasznego się nie dzieje. Część tych decyzji może wynikać z braku możliwości realizacji projektu 1:1 (w przypadku projektu w Londynie okazało się, że istniejące sufity podwieszane zostały wykonane przed postawieniem ścian działowych, w związku z czym nie dało się ich usunąć bez konieczności stawiania wszystkich ścian działowych od nowa). Część z nich może wynikać z tego, że zaproponowany materiał jednak na żywo się klientowi nie do końca podoba, albo podoba się, ale nie na to jaki jest drogi. Wówczas samodzielnie lub z pomocą projektanta wybiera elementy podobne, tak – by całość zachowała założony klimat. Założoną kolorystykę, lokalizacje tych kolorów, grę brył. To, czy ściana będzie ciut jaśniejsza czy ciemniejsza, ani to czy umywalka ma identyczny kształt jak na wizualizacji czy podobny – naprawdę nie ma aż takiego znaczenia.

Właściwie zaczynając ten wpis nie sądziłam, że do tego się będzie to wszystko sprowadzać. Ale sama obserwując wszystkie te przykłady mam nadzieję, że zrozumieliście to, co wielokrotnie powtarzałam: że wizualizacje są poglądowe. Czyli że zawierają pewne skróty myślowe, ale nie są one raczej groźne, chyba że ktoś bardzo chce realizacji jeden do jeden w najmniejszych szczegółach. Taki hiperrealizm nie jest konieczny do tego, żeby powstał świetny projekt, który dobrze oddaje koncepcję. Bo do tego wizualizacje służą – żeby pokazać koncepcję architekta, a niekoniecznie żeby udawać zdjęcia. Gdy są identyczne jak zdjęcia – super. Ale nie muszą być :)

Jaka jest więc odpowiedź na pytanie z tytułu posta? Jak patrzeć na wizualizacje tak, by widzieć to co architekt? Otóż patrzeć koncepcyjnie. Patrzeć ogólnie, a nie na każdy mikrodetal. Patrzeć na to, jak grają ze sobą poszczególne kolory, poszczególne bryły, jak gra światło z różnych lamp. Jak grają ze sobą elementy – te mocniejsze i te delikatniejsze. Co stanowi tło, a co stanowi pierwszy plan. Na to, jakie wnętrze ma charakter, czy do nas przemawia, czy czujemy, że to jest ten klimat, który nam się podoba i który oddaje naszą osobowość. Obiecuję, że pojawienie się gniazdek, których nie było na wizualizacji, tego nie zniszczy :)

 

Agnieszka Konieczna

architekt wnętrz

Powróć do listy wpisów