Dzień dobry! Doczekaliśmy się trzecich urodzin firmy, a co za tym idzie – podsumowania trzeciego roku działania Ambience. Już poprzednio dzieliłam się z Wami moimi przemyśleniami, o których możecie przeczytać tutaj: 1. urodziny oraz 2. urodziny :)

Chciałabym dziś podsumować ten czas, podzielić się tym, czego nowego się nauczyłam oraz jakie ważne decyzje podjęłam.

Zapraszam do lektury!

 

1. Projektowanie dla siebie „po godzinach” to fatalny pomysł

Jak wiecie z zeszłorocznego podsumowania oraz serii „Nowy dom Koniecznych” – trochę ponad rok temu kupiliśmy dom. Z perspektywy czasu jeszcze bardziej się cieszę z tej decyzji, bo dosłownie na styk zdążyliśmy przed podwyżkami cen nieruchomości, materiałów oraz wyposażenia.

Mimo że decyzja nie była spontaniczna, to własnego projektu wnętrz nie miałam w kalendarzu ze względu na to, że nikt nie był w stanie przewidzieć kiedy znajdziemy nieruchomość. Wyboru dokonaliśmy mniej więcej pół roku po rozpoczęciu poszukiwań. Był to maj, a mój kalendarz był wypełniony bodajże do końca lutego 2021 roku. Podjęłam decyzję, że zrobię projekt w tak zwanym „międzyczasie” oraz w tym „międzyczasie” będę doglądać jego realizacji. I to była bardzo głupia decyzja.

Mniej więcej na miesiąc-dwa przed wejściem ekipy na budowę musiałam włączyć turbodoładowanie i naprawdę skupić się na skończeniu projektu do naszego domu. Nie było już innej opcji, absolutnie musiałam podjąć ostatnie decyzje dot. wizualizacji i przygotować komplet rysunków. W połączeniu z pracą nad standardową ilością projektów dla klientów – skończyło się to pracą 7 dni w tygodniu, czasem ponad 10 godzin dziennie. Nie wiedziałam jak się nazywam. Najdłużej pracowałam wtedy 5 tygodni z rzędu bez żadnego dnia wolnego. Byłam na skraju wyczerpania.

Chciałabym, żeby tu była jakaś pozytywna puenta ;) Ale jej niestety nie ma. Wrzucanie sobie bardzo dużego zadania do zrobienia po godzinach, szczególnie takiego związanego z codzienną pracą, to samobójstwo. Mózg kompletnie nie ma kiedy odpocząć. A praca dla siebie samej i tak już jest dużym wyzwaniem. Nie od wczoraj wiadomo, że architekt wnętrz jest dla siebie samego absolutnie najgorszym klientem :)

Ważna informacja jest taka, że przeżyłam. I to się już skończyło.

I mam bardzo ważne postanowienie, by nic podobnego sobie więcej nie robić. Wam też nie polecam, uczcie się na moich błędach :)

 

2. Rezygnacja ze stacjonarnego biura i zespołu pracowników

Pod koniec zeszłorocznego podsumowania poinformowałam Was o decyzji przearanżowania naszego mieszkania na stacjonarne biuro Ambience oraz zatrudnienia zespołu pracowników. Intencją był rozwój pracowni w kierunku realizacji pod klucz. Byłam tego pewna przez kilka miesięcy, po czym zaczęłam się bardzo intensywnie zastanawiać, czy aby na pewno to jest dobry pomysł.

Szczegółowo swój proces myślowy i powody opowiadam w podcaście: I tu się nie zgodzę – odcinek 4.

Mogę Wam zdradzić w dużym skrócie, że zrezygnowałam z tego pomysłu. Kolejna nieudana rekrutacja oraz wiele innych powodów sprawiły, że uznałam, że to jest totalnie nie dla mnie. Że prawdopodobnie zepsułabym w Ambience to co jest dla mnie najważniejsze – czyli to, jaką satysfakcję daje mi praca na obecnych warunkach. Prawdopodobnie po pewnym czasie zorientowałabym się, jak bardzo tęsknię za poprzednią strukturą firmy i po prostu projektowaniem wnętrz, zamiast szefowaniem.

 

3. Decyzja o pójściu w nowym kierunku

Pomimo rezygnacji z wizji budowania zespołu pracowników oraz stworzenia stacjonarnej siedziby firmy, czułam, że chcę coś zmienić. Miałam poczucie, że zbyt długo moja codzienność była niezmienna i że już opanowałam prowadzenie pracowni w takiej strukturze jak dotychczas. Kusiło mnie, żeby spróbować czegoś nowego, podnieść sobie poprzeczkę bez wywracania do góry nogami tego, co już wypracowałam. 

W okolicach listopada 2020 r. dostałam olśnienia. Treści biznesowe i kursy online. 

Dlaczego?

Bo to, czego mi brakowało najbardziej w tej branży, to możliwość dyskutowania na biznesowe tematy z różnymi ludźmi (robiłam to na różnych grupach, ale wciąż miałam niedosyt, bo te dyskusje zwykle dotykały tematu tylko z wierzchu), dzielenia się swoją wiedzą i sposobami oraz treści biznesowe przeznaczone też dla zaawansowanych. Bo doszłam sama do momentu, gdzie bardzo dużo treści tworzonych dla profesjonalistów zawierała informacje dla mnie oczywiste i ciężko mi było o dalszy rozwój. Wiem, że brzmi to narcystycznie. Ale gdy człowiek biznesowo dochodzi do pewnego poziomu zaawansowania to odkrywa, że mimo istnienia mnóstwa treści biznesowych, podcastów, kanałów na youtube, webinarów itd. ciężko jest znaleźć coś totalnie odkrywczego. Coś totalnie nowego, o czym nikt wcześniej nie mówił.

I pomyślałam, że w takim razie mogę dołączyć do grona twórców. Bo choć moje przemyślenia pewnie nie są totalnie odkrywcze i niewiele osób padnie wobec nich na kolana – czułam i nadal czuję, że mam coś wartościowego do powiedzenia. Na co wciąż jest rynek, bo w mojej branży ekspertów edukujących innych jest zaledwie kilku. 

Więc potencjał jest. I moja potrzeba dyskutowania i mówienia o własnych doświadczeniach, dzielenia się opiniami – też.

Czego chcieć więcej :)

 

4. Rekordowo dobre wyniki za 2020 rok

Pod koniec każdego roku, jako fanka cyferek, sporządzam grafikę ze statystykami. Są w niej ilości zaprojektowanych metrów kwadratowych, ilości przepracowanych godzin itd.

 

I tym razem wydarzyło się coś, co nawet na mnie zrobiło ogromne wrażenie.

Okazało się, że wdrażane przeze mnie już wcześniej sposoby na bardziej wydajną pracę, lepsze planowanie itd. dały wynik wzrostu przychodów brutto aż o 65,70%! Liczyłam to chyba ze 3 razy, bo wydawało mi się zbyt piękne, żeby było prawdziwe. A koszty w 2020 roku w stosunku do 2019 praktycznie wcale się nie zmieniły.

Ilość przepracowanych godzin wzrosła o 18,6% i za calutką tę liczbę był odpowiedzialny Nowy dom Koniecznych. Projekt plus doglądanie budowy odbiły się na większej ilości pracy, o której wspomniałam w punkcie pierwszym. Dla kontekstu było to średnio ponad 2,5 godziny pracy więcej każdego dnia roboczego przez całą drugą połowę roku kalendarzowego. Zwykle wpływało to na po prostu pracujące weekendy, ale takie podliczenie wydaje mi się łatwiejsze do wyobrażenia w praktyce.

W dużym skrócie: masakra.

 

5. Realizacje pod klucz w trakcie pandemii to jazda bez trzymanki

No i a propos masakry…

Możecie przeczytać w serii Nowy dom Koniecznych (1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6) jak dokładnie przebiegała realizacja projektu. W dużym skrócie mogę Wam powiedzieć, że była to jazda bez trzymanki.

Mimo ciągłego trzymania ręki na pulsie jeśli chodzi o terminy, dostawy, koordynację międzybranżową i wszystkie inne elementy realizacji, był to ciężko orzech do zgryzienia. Zdarzały się reklamacje związane z uszkodzonymi produktami, reklamacje związane ze źle wykonaną robocizną, poprawki przez innych wykonawców, opóźnienia mniejsze (miesiąc) i większe (kilka miesięcy) pomimo dużo wcześniejszego ustalania terminów. A co najgorsze, fuszerki i błędy dotyczące elementów robionych na zamówienie od zera. Lub elementów montowanych przez profesjonalne firmy (drogie, dodajmy), do których firmy te kompletnie się nie poczuwają. 

I tak w efekcie tego remontu urosła moja lista nie tylko wykonawców i firm do polecenia. Ale też wykonawców i firm niestety niegodnych zaufania.

Sneak peek sesji zdjęciowej, więcej wkrótce! Fotografował: Tom Kurek

 

Na całe szczęście efekt końcowy pomimo kilku większych fuck upów po drodze – jest bardzo dobry. I czuję ogromną wdzięczność, że mogę mieszkać w tym domu i że wszystko wyszło fantastycznie. Cały ten proces projektowania i doglądania budowy był dla mnie nietypowy, bo zwykle moja praca nie kończy się przeprowadzką. Przeprowadzają się moi klienci, nie ja. Dlatego trochę wciąż nie dowierzam w to, co się wydarzyło. I wciąż codziennie jestem zaskoczona budząc się tutaj :)

 

6. Zatrudnienie wirtualnej asystentki 

Na początku 2021 roku wyczekiwałam zamknięcia tematu realizacji Nowego domu Koniecznych. Powoli tworzyłam w głowie plan na start nowych pomysłów. Musiałam tylko poczekać, aż fizycznie będę miała czas te nowe pomysły realizować. Bo jak wspomniałam w punkcie pierwszym i czwartym, doglądanie realizacji było ultra czasochłonne.

Wzrost przychodów był też obiecujący, a rok 2021 zapowiadał się jeszcze lepiej. Zdecydowałam część dodatkowych przychodów przeznaczyć na częstsze podzlecanie rysunków wykonawczych oraz na zatrudnienie wirtualnej asystentki.

To zaowocowało 2 rekrutacjami w okresie luty-marzec, z których obydwie (ale fart!) były udane. 

Już wcześniej zastanawiałam się nad skorzystaniem z oferty WA, ale nie do końca wiedziałam jakie zadania faktycznie będę mogła takiej osobie powierzyć. Na ile będzie też samodzielna, na ile ja będę w stanie coś komuś „oddać”. Mówiąc uczciwie odstraszały mnie też niemałe stawki wirtualnych asystentek. Oczywiście te są różne, ale generalnie trzeba się nastawić na kilkadziesiąt złotych za godzinę. 

No i mogę Wam powiedzieć, że jedyne, czego żałuję, to to, że zrobiłam to tak późno.

Bo wirtualna asystentka to świetna pomoc. W takim wymiarze godzin jaki potrzebujemy. I w takich tematach, jakich potrzebujemy. Mimo, że z Klaudią współpracuję już od prawie 5 miesięcy, jestem za każdym razem ucieszona na nowo, że jakieś zadanie, na które nie mam czasu (lub/i chęci, by je zrobić) mogę po prostu wrzucić do jej listy zadań na Asanie i problem z głowy :)

 

7. Start podcastu i tworzenia treści biznesowych

Dokładnie to opisałam w artykule Dlaczego zaczynam podcast?

Pod koniec trzeciego roku działań Ambience, czyli w lipcu 2021 roku wystartowałam z podcastem oraz stroną www.agnieszkakonieczna.com. Tam oraz na dedykowanym koncie na Instagramie dzielę się swoimi przemyśleniami dotyczącymi biznesu, opowiadam anegdotki z lat pracy na etacie i obalam różne mity. Całość jest utrzymana w luźnej konwencji, bez zadęcia, ale też bez unikania merytoryki (zjawisko znane w pewnych gronach jako „pierdololo”).

Na jesień tego roku planuję premierę mojego pierwszego kursu online (podpowiedź: tematyka będzie związana z czymś wspomnianym powyżej). Mam ogromną nadzieję, że spotka się on z zainteresowaniem, otrzyma pozytywne recenzje i okaże całościowym sukcesem. Bardzo proszę – trzymajcie kciuki!!!

 

To już wszystko w dzisiejszym wpisie, dziękuję za lekturę!

Agnieszka Konieczna

architekt wnętrz

Powróć do listy wpisów